K. Chrapek: „Pokazałyśmy, jak wielką siłą jest zgrany zespół: zarówno na lodzie, jak i poza nim.”

28.03.2025

Niespełna tydzień temu zakończyły się rozgrywki Tauron Ligi Hokeja Kobiet 2024/2025. Tegorocznymi Mistrzyniami Polski została drużyna BS Polonii Bytom. Bytomianki lwią część sezonu musiały sobie radzić bez Klaudii Chrapek, którą kontuzja wykluczyła z gry, zarówno w klubie, jak i w Reprezentacji Polski. O trudach tego sezonu i nowej roli, którą była zmuszona przyjąć porozmawialiśmy z naszą obrończynią.

Sezon 2024/2025 już za nami. Powiedzieć, że to kolejny sezon dominacji Polonii Bytom, to jak nie powiedzieć nic. Jesteś zadowolona z Waszej postawy jako drużyny?

K. Chrapek: Zdecydowanie jestem bardzo zadowolona z naszej postawy w tym sezonie. Pokazałyśmy, jak wielką siłą jest zgrany zespół: zarówno na lodzie, jak i poza nim. Każda zawodniczka dała z siebie wszystko. Jest to efekt ciężkiej pracy i zaangażowania całej drużyny, włączając w to sztab trenerski oraz oczywiście kibiców. Jednak nigdy nie spoczywamy na laurach. Zawsze dążymy do tego, aby z każdym sezonem się rozwijać i stawiać sobie jeszcze wyższe cele. 

W tym sezonie trzon bytomskiego kolektywu nie mógł narzekać na nudę – polska liga, rozgrywki EWHL, kadra. Spora intensywność chyba weszła bytomiankom w nawyk. Patrząc z perspektywy czasu – taka ilość spotkań wychodzi na plus czy minus?

Dzięki rozgrywkom EWHL mamy szansę się rozwijać. Zarówno fizycznie jak i mentalnie. Nie są to łatwe mecze, jednak dzięki temu możemy poprawić jakość gry na naszym podwórku. Potrzebujemy tego, aby w Reprezentacji mierzyć się z rywalkami, które prezentują najwyższy europejski poziom. Są to, powiedzmy, naczynia połączone. Oczywiście, czasem intensywność może prowadzić do zmęczenia, ale dzięki dobremu zarządzaniu, udało nam się utrzymać odpowiedni balans. W dłuższej perspektywie ta intensywność wychodzi nam na plus, bo uczy nas radzenia sobie w różnych warunkach i sprawia, że jesteśmy silniejsze.

Z pewnością zapamiętasz ten sezon, głównie ze względu na to, że tym razem jego część musiałaś spędzić poza taflą, dochodząc do zdrowia. Jak się teraz czujesz?

Ten sezon na pewno pozostanie na długo w mojej pamięci. Choć jeszcze nie jestem całkowicie w pełni zdrowa, to z każdym dniem czuję się coraz lepiej. Proces rehabilitacji jest długi i wymaga dużo cierpliwości, ale dzięki wsparciu rodziny, przyjaciół oraz wielu osób ze środowiska hokejowego, robię postępy. Ma to bardzo pozytywny wpływ na moje samopoczucie. Choć nie mogłam uczestniczyć we wszystkich meczach, to starałam się być jak najbardziej zaangażowana, wspierać drużynę i być obecna w miarę możliwości. Mam nadzieję, że proces rehabilitacji przebiegnie bez większych problemów i wrócę tam, gdzie moje miejsce. 

Wróćmy na chwilę do ubiegłego weekendu. Co według Ciebie nie zagrało w sobotę? Miałaś okazję oglądać tą rywalizację z boku, więc pewnie czasu na obserwację miałaś więcej niż zazwyczaj.

Z mojego punktu widzenia w sobotnim meczu zabrakło nam odpowiedniego tempa w niektórych momentach, a także czasami miałyśmy trudności z utrzymaniem koncentracji. Być może to kwestia zbyt dużego napięcia przed meczem, bo miejmy na uwadze fakt, że finały w Bytomiu to od lat bardzo ważny event sportowy ze względu między innymi na otoczkę całego wydarzenia. To może lekko paraliżować. Kojotki świetnie przygotowały się taktycznie, czego rezultatem był wygrany mecz. Szybko wyciągnęłyśmy wnioski, poprawiłyśmy drobne elementy w naszej grze i w niedzielę mogłyśmy cieszyć się już z kolejnego złotego medalu.

Jakie emocje towarzyszą zawodniczce, która takie mecze jak finał, musi przeżywać z pozycji boksu, a nie jak zazwyczaj, tafli?

To zupełnie inna perspektywa, gdy muszę przeżywać taki mecz z boksu, a nie z tafli. Oczywiście, towarzyszy mi mnóstwo emocji – od frustracji, że nie mogę być na lodzie i pomóc drużynie, aż po ogromne napięcie i niepewność w każdym momencie meczu. Z jednej strony czuję się częścią drużyny, cały czas je wspieram, ale nie ma nic trudniejszego, niż obserwowanie meczu z boku, kiedy tak bardzo chce się być w grze. Choć to zdecydowanie niełatwe, staram się skupić na byciu oparciem dla koleżanek, wierzyć w nie i dawać im siłę poza lodem. Mam nadzieję, że to tylko chwilowy etap i w przyszłym sezonie będziemy mogły motywować się nawzajem bezpośrednio na tafli.

Przed polskimi hokeistkami Mistrzostwa Świata w Bytomiu. To chyba spora przewaga – w końcu zagrają na własnej ziemii, a kibice z pewnością nie zawiodą. Jakie emocje towarzyszą Ci przed startem imprezy?

Zbliżające się Mistrzostwa Świata w Bytomiu to dla mnie ogromne emocje. Gra na własnym terenie to coś niesamowitego, bo wiem, jak wielkie wsparcie czeka na nas ze strony kibiców. Bytom jest miejscem szczęśliwym dla naszej kadry. Wygrałyśmy tutaj dwa ważne turnieje prekwalifikacyjne do Olimpiady. Myślę, że tym razem nie będzie inaczej. Jestem bardzo podekscytowana i pełna nadziei, że uda nam się osiągnąć jak najlepszy wynik. Liczę na to, że atmosfera w Bytomiu będzie niezapomniana, a kibice będą z nami na każdym etapie tego turnieju. 

prepared by sid & kofa ice hockey freaks