Geneza klubu Polonia Bytom sięga stycznia 1920 r., kiedy to założono Towarzystwo Sportowe Polonia. Utworzyli go działacze Sokoła, a pierwszym prezesem został Edmund Grabianowski. W Polonii trenowali piłkarze i zapaśnicy.
Trudno dziś przecenić wagę istnienia klubu dla procesów integracyjnych jak i narodowych zachodzących na Śląsku.
Gdy Bytom przyłączono do Niemiec sportowcy i działacze przenieśli się do Chruszczowa i Miechowic, a potem utworzyli Klub Sportowy Naprzód, który w 1937 r. połączył się z Robotniczym Klubem Sportowym tworząc Związek Polskich Klubów Sportowych Siła.
Po wojnie, już w maju 1945 r. reaktywowano sportowe życie w mieście i Polonia znów odżyła pod prezesurą Jana Wilgi. Wielkie zasługi położyli przedwojenni działacze, ale wnet do klubu zaczęli zgłaszać się zawodnicy i działacze lwowskich klubów, których powojenne rozstrzygnięcia rzuciły do Bytomia.
Dziś Polonia to dla jednych piękne wspomnienie, dla innych bieżące sportowe przeżycia, a dla miasta symbol nie tylko sportowej drogi, która jest za i przed jego mieszkańcami.
Hokej w Bytomiu zagościł na stałe. W październiku 1946 r. sekretariat KS Polonia Bytom otrzymał zawiadomienie o wznowieniu rozgrywek hokejowych. Okręgowy Związek Hokeja na Lodzie zachęcał drużyny do wzięcia udziału w Mistrzostwach Śląska. Z informacją tą Janusz Stępek, cała historia bytomskiego hokeja i były zawodnik lwowskiej Lechii, pobiegł w te pędy do ówczesnego wiceprezesa sportowego Polonii Wacława Kuchara. Tej postaci, legendy nie tylko przedwojennego piłkarstwa nie trzeba bliżej przedstawiać.
Wysłuchawszy Stępka, Kuchar rzekł: – „Krajanku (tak mawiał do wszystkich Lwowiaków), zgłaszamy!” I tak stał się hokej w Bytomiu.
Czas pionierski to tygodnie poprzedzające pierwszy mistrzowski turniej. Wola była, grono zapaleńców też, ale… gdzie tu grać, czym i w czym! Lodowisko powstało na tenisowych kortach w parku miejskim i tam 15 grudnia 1946 r. odbył się pierwszy trening, lód oświetlała zaś jedna 1000-watowa żarówka. W dni powszednie trenowano po godz. 19, w niedziele – rano
Więcej kłopotów było ze sprzętem. Bramkarz dostał parkany i rękawice pochodzące jeszcze z przedwojennego sklepu Kuchara, strój – czyli futrzany wojskowy kombinezon dał mu J. Stepek, kij bramkarski to już cała historia, ponieważ nie można go było w żaden sposób zdobyć, jeden z polonistów wyciął go z tylnej ściany szafy. Wkrótce przybyły dwie pary hokejowych rękawic. Grali w nich obrońcy i oni także jako jedyni posiadali prawdziwe ochraniacze na nogi. Inni zawodnicy jako ochraniaczy używali… 100 – kartkowych zeszytów. Drużyna posiadała osiem kijów i stroje piłkarskie.
Pierwsze bramki padły podczas grupowych rozgrywek o mistrzostwo śląska rozegranych w końcu grudnia 1946 r. w Mysłowicach. Polonia w swojej grupie zajęła II miejsce za KKS Mysłowice, a przed KS Wyry i Piastem Cieszyn. W finale, działo się to w styczniu 1947 r., Polonia sklasyfikowana została na IV miejscu, przegrywając brąz 6:3 z Siłą Giszowiec.
Trenerzy kadry narodowej rychło zwrócili uwagę na bytomskich hokeistów. Przed Olimpiadą w St. Moritz, do reprezentacji powołano Bolesława Kolasę, Janusza Stępka i Zdzisława Masełkę. Do Szwajcarii pojechał Kolasa.
W klubie organizowano dalej wszelkimi dostępnymi sposobami niezbędny hokeistom sprzęt. Kupowano go po domach, ogromnie pomogło prężne wtedy Stowarzyszenie Kupców Bytomskich i Cech Rzemiosł Różnych. Postarano się m.in. o maszynkę do ostrzenia łyżew. Uwaga – wtedy każdy zawodnik ostrzył sobie łyżwy sam
Na lodowisku pojawiły się bandy, przybyło 5 żarówek, wykonano skarpę dla widzów, którą usypano z ziemi pochodzącej z wykopów pod nowe domy przy ul. Wyczółkowskiego i Kolejowej.
W 1948 r. jako trener zadebiutował J.Stepek, który prowadził zespół z krótkimi przerwami do 1973 r.; rozpoczęto także, obok muszli koncertowej w bytomskim parku, budowę nowego naturalnego lodowiska, zwanego później Torkacikiem. Oddano go do użytku w 1950 r.
Nazwę Ogniwo Polonia otrzymała w związku z branżowym podziałem krajowego sportu. Polonia z różnym skutkiem rywalizowała z innymi zespołami tego zrzeszenia. W tym okresie coraz lepiej spisywał się w zespole Emil Nikodemowicz – późniejszy wieloletni trener i współtwórca jej największych sukcesów.
A Torkacik stał się obiektem, który służył sportowcom cały sezon. Zimą władali nim hokeiści, latem siatkarze i koszykarze.
Sportowo także Polonia rosła. Pozyskano znakomitego hokeistę, olimpijczyka Karola Weisberga. Niewątpliwie to wzmocnienie pozwoliło polonistom na odniesienie pierwszego znaczącego sukcesu. Był nim remis 2:2 z warszawską Legią, która odgrywała wtedy w polskim hokeju podobną rolę jak dziś odgrywa w polskiej piłce.
Wielka radość w Bytomiu. W lidze śląskiej Polonia była pierwsza, a po zwycięstwach nad Odrą Opole, AZS Kraków, Gryfem Toruń, remisem z Borutą Zgierz i przegraną z Polonią Bydgoszcz nasi stali się II – ligowcami. Sezon 1959/60 to pewna cezura czasowa, od której datujemy powolny marsz Polonii ku górze.
Marzenia hokeistów o sztucznym lodzie były wśród hokeistów i amatorów ślizgania się po lodzie, niezależnie od aury, bardzo mocne. Choć Polonia z różnymi wynikami rywalizowała w lidze regionalnej to w kwietniu 1956 r. zawiązano Komitet Budowy Sztucznego Lodowiska. Inicjatywa, gdzieś w podtekście mająca odwilż i to nie tę związaną z pogodą upadła, jednak myśl przetrwała. Tymczasem zespół wzmacniał się, obiektywnie grał lepiej, zaczęli pokazywać się juniorzy i coraz jaśniej było na Torkaciku.
Były to schyłkowe lata okresu, który nazwaliśmy pionierskim. Wciąż trwała walka o sprzęt, nawet, jeśli pieniądze były, choć nigdy w nadmiarze, to jego jak na lekarstwo. Osobiste kontakty działaczy ze znanym producentem kijów hokejowych Bronisławem Smoleniem problem drewna oddalały. A resztę hokejowego wyposażenia łatało się, kleiło, zszywało i… załatwiało.
Gruchnęła kiedyś wieść – jest na bocznicy w Mysłowicach cały wagon czeskiego sprzętu hokejowego, na jego zakup potrzeba 10 tyś. zł., ale i tak klub nie miał tych pieniędzy.Co robić?! Ponieważ ludzie lubili wtedy się bawić ktoś rzucił pomysł – organizujemy zabawę. Jeden z zakładów opiekuńczych, Zakłady Mięsne udostępniły świetlicę. Impreza udała się. Gdy tańce jeszcze trwały podliczono kasę – było 9 tyś. zł. Mało. Ale wyrywa się jeden z biesiadników, kibic Polonii oczywiście – „Ile wam potrzeba? Tysiąc?!”.
l wyciągnął dwa górale. Mieli i mają swoich kibiców poloniści.
Kończyły się pionierskie czasy. Na pytanie – kto wtedy był najlepszym zawodnikiem Polonii, J.Stepek odpowiada – „Chyba Masełko, choć Kolasa nie był gorszy”.
Zdarzyło się w sezonie 1960/61 tak, że Polonia była I i II-ligowgowcem. Sprawiła to kolejna reorganizacja rozgrywek. Na razie był to incydent.
Na to, by utrzymać się wśród najlepszych było za wcześnie. Drużyna bez doświadczenia, a najbliższy sztuczny lód znajdował się w Katowicach na Torkacie. Pewne nadzieje wiązano z przyjściem do klubu zawodników rozwiązywanej właśnie sekcji hokejowej Gwardii Katowice. Na razie jednak nasi grali w kratkę.
W klubie nikt nie miał wątpliwości, że aby wyniki wreszcie zaczęły korespondować z oczekiwaniami niezbędny jest sztuczny lód. Działacze już od dawna obmyślali sposób sprzedania tej myśli tym, od których wszystko wtedy zależało.
20 lutego 1962 r. powołano Społeczny Komitet Budowy Sztucznego Lodowiska. Ustalono nawet lokalizację przy ul. Pułaskiego.
Sprawę nagłośniono w trakcie kampanii wyborczej do Sejmu, wiążąc ją z XX rocznicą powstania PRL. Najważniejsze jednak było to, że zmobilizowano do pomocy w przedsięwzięciu prawie 80 zakładów pracy. Wtedy gwarantowało to powodzenie.
Tak, więc nie po raz pierwszy w naszej historii polityka splotła się ze sportem, tym razem z korzyścią dla sportu.
19 lipca 1965 r. wmurowano kamień węgielny pod budowę sztucznego lodowiska przy ul. Pułaskiego. Drużyna tymczasem grała na obcym lodzie. W tym sezonie tylko 4 mecze rozegrała na Torkaciku, większość meczów rozgrywając u siebie na katowickim Torkacie.
Słów kilka o obiekcie. Tafla ma wymiary 60 m na 30 m, drewniane bandy wysokości 1,2m. Widownia, obliczona na 3 tyś. osób zbudowana jest z betonowych stopni, oświetlenie (68 – krotnie większe niż to z 1946 r.) zawieszone na stalowych linach. W maszynowni znajdują się m.in. 3 sprężarki, pompy, kotłownia CO. W budynku klubowym – na parterze m. in. szatnie dla zawodników, pokój sanitarny, na piętrze pokoje dla sędziów, pomieszczenia klubowe, gospodarskie i świetlica.
Z kronikarskiego obowiązku przypominamy, iż pierwszy mecz na bytomskim sztucznym lodzie wcale nie rozegrała Polonia, a zespoły Baildonu Katowice i ŁKS Łódź.
Półtora roku później, dokładnie 5 listopada 1966 r. bytomskie sztuczne lodowisko oddano do użytku. Tak po prawdzie, było to, zgodnie z projektem Biura Projektów Przemysłu Węglowego tylko lodowisko treningowe, właściwe, kryte lodowisko z widownią na kilka tysięcy ludzi miało powstać obok. Ale jak to u nas bywa prowizorki okazują się najtrwalsze. Nigdy nie powstała główna hala, zaś projektu bytomskiego użyto przy budowie gdańskiej Oliwii.
Nie był to jeszcze czas wielkich sukcesów sportowych. Polonia grała w lidze międzywojewódzkiej odpowiedniku II ligi, lidze okręgowej ciągłe reorganizacje rozgrywek, gdy nie było własnego sztucznego lodu, występy poza domem. Wciąż lepsze były drużyny Cracovii, KTH Krynica, oświęcimskiej Unii czy sosnowieckiego Zagłębia. Odnotować jednak należy (1968 r.) awans juniorów do ligi centralnej. W tym też roku lodowisko przekazane zostało klubowi, co obdarowanemu nie wyszło na dobre, bowiem już w następnym sezonie nad sekcją hokeja zawisła groźba rozwiązania. Klubu nie było stać na utrzymanie obiektu. Konflikt jakoś zażegnano, pomogło miasto.
Tak chyba można mówić o sezonie 1971/72. W okręgówce Polonia była bezkonkurencyjna, tracąc jedynie 1 punkt, posiadając imponujący stosunek bramek – 310:55, a potem po zwycięstwach nad Bzurą Chodaków i Zjednoczonymi Września awansowała do II ligi. Dobrze spisali się juniorzy ponownie awansując do ligi centralnej. Nie ustępowały im karliki.
Niebawem KS Polonia Bytom pożegnała Zrzeszenie Sportowe Ogniwo i przeszła do Federacji Hutnik. Był to sygnał do jakościowych zmian w klubie. Począwszy od personalnych, przyszli nowi ludzie związani z przemysłem, poprzez zapewnienie opieki, jakbyśmy to dziś nazwali – sponsorskiej m.in. przez ZGH Orzeł Biały, PBKR, HPR, Hutę Zygmunt, Hutę Bobrek, do organizacyjnych – funkcję kierownika sekcji objął S. Rączy, a jej opiekunem stał się R. Opaliński. Trenerem pierwszej drużyny został Emil Nikodemowicz, zaś zawodnicy przeszli na etaty w opiekujących się klubem zakładach pracy.
Na lodowisku trwały prace przygotowawcze do zadaszenia.
Nowy zarząd jasno określił sportowy cel na najbliższe lata -awans do pierwszej ligi, zajął się sprawami socjalnymi zawodników, w zamierzeniach miał także budowę hali lodowej. l pewnie taka by powstała, gdyby nie 1981 rok…
Pierwsze podejścia nie były udane, choć w 1978 r. szczęście było bardzo blisko. Tym razem jeszcze KTH okazało się lepsze, już pod własnym dachem kibice, zawodnicy, działacze oczekiwali awansu.
Ten długo oczekiwany moment nadszedł po zakończeniu sezonu 1980/81. Polonia niezagrożenie zajęła pierwsze miejsce w tabeli II ligi wyprzedzając o 2 punkty GKS Katowice.
Radość była ogromna, a sukces zawodników i tandemu trenerskiego braci Nikodemowiczów i wiernych kibiców był niezaprzeczalny.
Debiut w pierwszej lidze był wcale udany. Zespół został wzmocniony m.in. zawodnikami likwidowanej właśnie sekcji hokejowej Legii Warszawa, okrzepli wychowankowie, wśród nich K. Michna. W pierwszym l-ligowym meczu Polonia pokonała u siebie Cracovię – 6:2, a K.Sikorski strzelił 3 bramki.
Po dwóch rundach zespół znajdował się na III pozycji, zakończył zaś rozgrywki na dobrym IV miejscu. Nasi zdobyli za to Puchar Fair – Play.
Zawodnicy zostali objęci systemem stypendialnym, młodzież udanie wystartowała w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Zimowej.
Rok później już wicemistrzostwo. Ze zlikwidowanego Baildonu przybyli m. in. Obłój, Drozd, Ogiński i Piecko. Tym razem jeszcze nie udało się powalczyć z Zagłębiem Sosnowiec. Wszyscy jednak mocno wierzyli tym bardziej, że Polonia spokojnie zdobyła Puchar Sportu i PZHL, uznawany za nieformalny Puchar Polski
Przed sezonem 1983/84, nie ma co ukrywać, że liczono na sukces, ale to przecież sport, w którym nigdy nie można być pewnym wyniku. W klubie panowała pełna mobilizacja, kibice po cichu szykowali transparenty i szampany. Co prawda z zespołu ubyło kilku zawodników, ale przybył za to bardzo utalentowany J.Christ przez niektórych uważany za najlepszego zawodnika tamtej dekady.
Po raz pierwszy hokeiści grali systemem Play-Off. Już od drugiej kolejki Polonia przewodziła stawce. W pierwszej części sezonu straciła jedynie 3 punkty – po remisie z Zagłębiem i porażce z Tychami. Druga faza rozgrywek, to system mecz i rewanż. Nasi znów na czele z dorobkiem: 6 zwycięstw, 2 remisy i 2 porażki.
W Play-Offie najpierw odprawiono Unię Oświęcim – 11:0, 6:1, potem GKS Tychy – 9:2, 7:1, a w finale czekał odwieczny rywal – Zagłębie Sosnowiec.
17 kwietnia 1984 r. w Bytomiu – 2:1 dla Polonii, w 2 dni później porażka – 2:3 w Sosnowcu. O wszystkim rozstrzygnąć miał 3 mecz, 24 kwietnia w Bytomiu. Powołajmy się na relację katowickiego Sportu z 25 kwietnia:
”Pierwsze Sto lat zaintonowali widzowie już po piątej bramce. Choć w tym momencie do końca meczu Polonia – Zagłębie pozostawało 13 minut, a wiadomo, że w hokeju ta cała wieczność; optymizm sympatyków bytomian był jak najbardziej uzasadniony. Nikt i nic nie mogło powstrzymać marszu podopiecznych braci Nikodemowiczów po mistrzowski tytuł. O ile w pierwszej i drugiej tercji gospodarze sprawiali wrażenie spiętych i mimo przewagi bramkowej, sytuacja na boisku wcale nie wskazywała na to, iż obrońca tytułu rezygnuje z nawiązania walki, o tyle ostatnie 20 minut to popis Polonii. Trzecia tercja była najlepszą z całego widowiska. Poloniści mając w zapasie przewagę trzech goli zaczęli grać tak, jak potrafią. Szybko, nieschematycznie i skutecznie. Prawdziwy koncert dał atak Stebnicki – Christ – Piecko…
Faktycznie, 3,5 tyś. ludzi oglądających mecz po końcowym gwizdku wprost oszalało z radości, zawodnicy radowali się na lodzie, żywym płomieniem palił się kaszkiet trenera Nikodemowicza.”
To był dobry rok dla bytomskiego hokeja. Trenerem kadry narodowej został E. Nikodemowicz, Christ, Piecko i Sikorski wystąpili na Olimpiadzie w Sarajewie, juniorzy zostali wicemistrzami kraju, Karliki mistrzami, Christa uznano najlepszym zawodnikiem roku, Piecko został królem strzelców sezonu. Czegóż więcej trzeba?!
W następnym sezonie wszyscy życzyli Polonii powtórzenia sukcesu. Było to o tyle trudne do zrealizowania, że przyszło naszym grać w europejskich pucharach. Co prawda po rundzie eliminacyjnej Polonia była jeszcze na czele tabeli, ale po sezonie zasadniczym prowadziło już Zagłębie, które i w finale wypunktowało bytomian 6:1 i 5:3.
Do historii klubu przeszły półfinałowe pojedynki Pucharu Europy z Dynamem Berlin – trzecim zespołem poprzedniej edycji rozgrywek, w którym grał trzon reprezentacji ówczesnej NRD.
U siebie 3:1 i wiele niewykorzystanych sytuacji do podwyższenia wyniku, na wyjeździe 4:6 (ostatnia tercja 1:3), ponieważ bramki strzelone na wyjeździe nie liczyły się podwójnie sędziowie zarządzili karne. Po drugiej serii karnych nadal był remis. W boksie polonistów niewyobrażalne emocje. Dwaj Niemcy oraz Stanek i Saganowski nie zdobywają żadnego gola. Rusza Drozd, który bombardował w Bytomiu niemieckiego bramkarza Bielkiego strzałami z niebieskiej linii. W odległości ok. 8 metrów do bramki Drozd markuje strzał, Niemiec pewny, że to kolejna bomba kładzie się, a nasz wolno objeżdża go z lewej i pakuje krążek do pustej bramki, l tak staje się bohaterem meczu obok naszego bramkarza F.Kukli, który obronił 4 karne. W finale ze Szwedami, Rosjanami, Czechami nie miała Polonia szans. Nawiązała tylko walkę z zachodnioniemiecką drużyną Koelner FC ulegając jej 4:5.
W następnym sezonie tytuł przyszedł nieco niespodziewanie. Nie wszyscy wierzyli w sukces, bowiem w drużynie nastąpiły duże zmiany, trzecią piątkę stanowili juniorzy, a l i II – piątka została znacznie przebudowana. Stanek i Zając zakończyli karierę, Piecko i Drozd odeszli z klubu. 28 lutego 1986 r. na lodowisku na ulicy Pułaskiego w Bytomiu znów słychać było gromkie „Sto lat”, po zwycięstwie 4:2 z Podhalem Nowy Targ.
Następnego roku Polonia zaliczana do faworytów w finałowym czteromeczu uległa nowotarżanom. Cóż, taki jest sport. Za to juniorzy młodsi zdobyli spartakiadowe złoto.
Sezon 1987/88 rozpoczęli od mocnego uderzenia. W eliminacjach do play-offu nie przegrali meczu! Do finału awansowali po łatwych zwycięstwach nad Zagłębiem Sosnowiec. Finał także nie dostarczył spodziewanych emocji. Gładkie 5:2 i 4:0 z GKS Tychy. Kolejny tytuł w Bytomiu. Juniorzy młodsi i żacy starsi także znaleźli się wśród najlepszych w kraju.
Najwyższa pora, by hokejowej młodzieży i jej wychowawcom poświęcić nieco więcej miejsca. Polonia należy do tych klubów, które zawsze najpierw starają się wychować własne kadry, a dopiero potem wzmacniają zespół pojedynczymi zawodnikami z zewnątrz. Polityka kupowania sportowców po Polsce, czy też tworzenia drużyny z łapanek, jak czynią to do dziś inne kluby, w Bytomiu nie była stosowana. Ta właśnie metoda pracy własnej z młodzieżą pozwalała mocniej związać klub z dzielnicą i miastem, pozwalała wyzwalać pozytywne motywacje wśród wychowanków. Bo to właśnie oni w złotych latach Polonii stanowili o jej sile. Może się ktoś nie zgodzi, ale to obce gwiazdy uzupełniały polonijne piątki nie zaś odwrotnie. Zresztą, tego podziału na swoich i obcych nie było, bo cel był wspólny, a do Polonii i tak wielu znanych graczy garnęło się, bo była to przecież eksportowa drużyna.
Od 1950 r. juniorzy nieprzerwanie brali udział w rozgrywkach różnego szczebla. Od połowy lat 70-tych nasza młodzież znajdowała się coraz bliżej krajowej czołówki i dziś ma już na swym koncie wiele tytułów mistrzowskich we wszystkich grupach wiekowych.
Z Kroniki S.P. nr 36. W roku 1983 powstała Podstawowa Szkota Sportowa nr 36 im. gen. Świerczewskiego, pod patronatem Polonii Bytom. Utworzono klasy sportowe: hokeja na lodzie, siatkówki i koszykówki. Zastępcą dyrektora szkoły został człowiek oddany hokejowi Z. Madęj, a zajęcia prowadzą W.Kawa i M.Stachowicz. Z młodzieżą pracowali także A.Walicki i E.Kiełbicki, R. Fibic, R Marniok, F. Kukla, D. Jędrzejczyk, a funkcję trenera – koordynatora pełnił T. Nikodemowicz. Kajtki, Karliki, Pyrliki i juniorzy młodsi pilnie trenują 5-razy w tygodniu. O przyszłość pierwszej drużyny nie trzeba się, zatem martwić.
Jest rok 1989r. Cel, jaki postawiono hokeistom, to kolejny mistrzowski tytuł. Do drużyny przyszedł reprezentacyjny bramkarz G. Samolej, ale jednocześnie odszedł Christ. Postawiono na nieparzyste, wyjaśniamy, o co chodzi, otóż do tej pory poloniści zdobywali złoto w latach parzystych -1984, 86, 88 r. Chciano wreszcie przerwać to fatum.
Sezon zasadniczy przebiegał planowo. l miejsce w tabeli o 5 punktów przed Naprzodem. Z tym zespołem Polonia spotkała się w finale Play-Offu. Pierwszy mecz 3:1, drugi 2:4 i w Bytomiu 6:1. Jest czwarty tytuł w Bytomiu i to w nieparzystym roku.
Kolejne dwa sezony to pełna dominacja Polonii na krajowych lodowiskach. W 1990 r. w finale spokojne 3:0 z Podhalem Nowy Targ. Był to piąty tytuł zdobyty po raz trzeci z rzędu. Do tego należy dodać dobre występy w Pucharze Europy, a także mistrzostwo Polski juniorów młodszych w Zimowej Spartakiadzie Młodzieży.
Rok później bez Sikorskiego, ale już po rundzie wstępnej Polonia znajdowała się na czele stawki ligowej. W finale przyszło potykać się z Unią Oświęcim. Pierwszy mecz u siebie 5:2, drugi w Oświęcimiu. W trzeciej tercji rywale prowadzili 2:1, Polonia wycofuje bramkarza i na 9 sekund przed końcem trafia Syposz. Rozstrzygnięcie przyniosła dogrywka. Złotą bramkę zdobywa Puzio w sytuacji, kiedy Unia grała w przewadze.
Czwarty tytuł z rzędu, w sumie szósty i niestety jak do dziś, ostatni.
Polski hokej nigdy nie miał zbyt dużo pieniędzy. Nie miała ich też w nadmiarze nigdy i Polonia. Problemy te ujawniły się z całą mocą po dokonaniu się w kraju przełomu ustrojowego. Jedynie słuszna w tej sytuacji wydawała się koncepcja podziału klubu na jednosekcyjne jednostki. 22 czerwca 1992 złożono w UW wniosek o rejestrację Bytomskiego Towarzystwa Hokejowego Polonia Bytom.
W skład komitetu założycielskiego BTH weszli: Janusz Świętnicki, Krzysztof Nidecki, Adam Żurawski, Janusz Stępek i Marek Łuczyński. Zarząd KS Polonia przekazał Towarzystwu majątek sekcji hokejowej, przeszli wraz z nim zawodnicy, szkoleniowcy i obsługa lodowiska. Prezesem BTH została Elżbieta Pawłowska.
Sezon regularny BTH zakończyło na trzecim miejscu w tabeli, by w półfinale Play-Offu ulec nowotarskiemu Podhalu. Mistrzowski tytuł zdobyli zaś juniorzy młodsi.
W 1992r. było już tylko IV miejsce w tabeli. Nieźle za to Polonia spisała się w półfinale Pucharu Europy. Należy odnotować także dobry występ 5-tki polonistów na Olimpiadzie w Albertville. W klubie zaczął się okres zmian, nadchodziły trudne czasy…
Nadal najważniejszym problemem pozostawały pieniądze, a raczej ich brak. Wydatki bieżące i zaległości liczyło się już w miliardach, samo utrzymanie lodowiska to 1,5 mld starych zł rocznie.
Nowy, Tymczasowy Zarząd ze Stanisławem Zychlą na czele wystąpił m.in. do władz miasta z propozycją wygaśnięcia wieczystego użytkowania lodowiska przez klub. Obiekt przejął, więc OSiR, rozpoczął się remont. Miasto wzięło także na siebie, w ramach działania Miejskiego Ośrodka Sportu Młodzieżowego, materialny ciężar szkolenia hokejowej młodzieży, przy przychylności szefa OSiR-u R. Kumorka.
Drużyna pozbawiona własnego lodu trenowała i grała w Sosnowcu oraz w Janowie. Zakończyła sezon na VIII miejscu w tabeli.
A zadłużenie rosło…
Na początku 1994r. pojawiła się inicjatywa utworzenia nowego klubu na bazie istniejącego BTH. Jednym z ważniejszych postulatów było uregulowanie zobowiązań wobec zawodników. 11 czerwca 1994 r. odbyło się zebranie założycielskie Miejskiego Hokejowego Klubu Sportowego, podczas którego przewodniczącym został Jerzy Chojnacki, który 11 czerwca 1994 r. został wybrany prezesem Zarządu klubu. W skład zarządu weszli ponadto Z. Bryjak, R. Kumorek, E. Nikodemowicz, R. Opaliński i S. Rączy. W kadrze drużyny nastąpiły duże zmiany. Podstawowi zawodnicy albo zakończyli karierę albo przenieśli się do innych klubów. Pozostał problem uregulowania wzajemnych należności transferowych. Wkrótce Zarządowi udało się wyegzekwować należne klubowi pieniądze. Utworzono i wprowadzono w życie nowy system premiowania zawodników oddając w tej materii znaczne prerogatywy kadrze trenerskiej.
Budowa drużyny w trudnej sytuacji klubowej okazała się skomplikowana, ale nie niemożliwa jak wieszczyli inni. Jak w czasach pionierskich znaleziono dość zapału, przedstawiono koncepcję, spotkano się z przychylnością władz miasta oraz wykazano się niezbędną odwagą śmiało sięgając po własnych juniorów, by narastający kryzys w klubie zażegnać.
Tymczasem wystarczyło to do zajęcia VIII pozycji w kraju.
W następnym sezonie drużyna prowadzona przez Mieczysława Nahuńkę nie zdołała przebić się do Play-Off, ale pozostała w ekstraklasie. Na więcej trudno było liczyć, tym bardziej, że klub działał nadal na zasadach amatorskich.
Polonia w latach 1994-1999 kończyła rozgrywki w dolnej części tabeli, a nawet po restrukturyzacji rozgrywek znalazła się w I lidze (druga klasa rozgrywkowa).
Po kilku latach chudych nadeszły znowu tłuste. Udało się zbudować drużyną złożoną w większości z wychowanków oraz kilku obcokrajowców. Drużyna ta zdołała w sezonie 1999/2000 pewnie awansować do Ekstraklasy, walkę nawiązywało jedynie Zagłębie Sosnowiec. Jednak w Play-Offach nawet Zagłębie nie nawiązało już walki i Polonia powróciła do elity.
W pierwszym sezonie po awansie Polonia okazała się czarnym koniem rozgrywek Ekstraklasy i po bardzo dobrym sezonie zdobyła brązowy medal Mistrzostw Polski. Walki o złoto pozbawiła Polonię bezkonkurencyjna w ostatnich latach Unia Oświęcim. W meczach o trzecie miejsce, rozgrywanych systemem best of 5 – do trzech wygranych, Polonia pokonał GKS Tychy już po trzech konfrontacjach. Znowu na Pułaskiego odśpiewano sto lat. Radość i nadzieje były ogromne. Szczególnie po tym jak miasto obiecało załatwić sponsora strategicznego dla klubu.
Sponsorem, w rozmowach, z którym pomagało miasto, okazała się sieć supermarketów, niestety warunki umowy były tak śmieszne, że MHKS Polonia Bytom w sezonie 2001/2002 została wycofana z rozgrywek. Zadłużenie klubu szacowano na 600 milionów starych złotych.
Zawodnicy dostali wolna rękę i mogli przechodzić do wybranych klubów za darmo. Wielu z nich znalazło zatrudnienie w czołowych klubach Ekstraligi, w których byli pierwszoplanowymi postaciami. Inni poprzechodzili do klubów I ligi i także z powodzeniem radzili sobie u nowych pracodawców.
Prawie przez rok nie było hokeja w Bytomiu, ale w maju 2002 roku znalazło się kilku zapaleńców, którzy zarejestrowali Towarzystwo Miłośników Hokeja Polonia Bytom. Drużyna Polonii, grająca na całkowicie amatorskich zasadach została zgłoszona do rozgrywek…
Złoty medal Mistrzostw Polski: 1984, 1986, 1988, 1989, 1990, 1991
Srebrny medal Mistrzostw Polski: 1983, 1985, 1987
Brązowy medal Mistrzostw Polski: 1993, 2001, 2017
Puchar Sportu i PZHL 1986, 1989, 1992
Złoty medal Mistrzostw Polski 2010, 2011, 2012, 2013, 2016, 2017, 2018, 2019, 2020.
Srebrny medal Mistrzostw Polski 2009, 2014
Brązowy medal Mistrzostw Polski 2008, 2015
Puchar Polski 2010
Złoty medal Mistrzostw Polski 2011, 2016, 2018
Srebrny medal Mistrzostw Polski 2009, 2015
Brązowy medal Mistrzostw Polski 2013
Złoty medal Mistrzostw Polski 2014, 2015, 2016
Srebrny medal Mistrzostw Polski 2017, 2018